Renault wprowadza model Zoe do Norwegii, będącej największym rynkiem aut elektrycznych w Europie oraz rezygnuje z konieczności wynajmu pakietu akumulatorów

Firma Renault dosyć długo kazała sobie czekać Norwegom na rozpoczęcie sprzedaży modelu Zoe na tamtejszym rynku. Od chwili wprowadzenia auta na francuski rynek minął już ponad rok. Zoe ostatecznie trafia do Norwegii i co więcej, będzie sprzedawane tak jak inne samochody - z pakietem akumulatorów w cenie, a nie tak jak do tej pory z pakietem wynajmowanym jedynie na określony czas. To ogromna zmiana dla Renault, która prawdopodobnie zwiastuje porzucenie wyłączności wynajmu pakietów także na innych rynkach.

W Norwegii Zoe kosztuje 191.980 NOK (w przeliczeniu około 97 tys. zł) z terminalem naściennym o mocy 3,5 kW w zestawie. Dostępne są także wersje z nieco bogatszym wyposażeniem za 211.980 NOK (około 107 tys. zł) oraz 221.980 NOK (około 112 tys. zł), z których ostatnia ma terminal już o mocy 11 kW. Szczególnie wersja podstawowa wydaje się stanowić konkurencję dla takich aut jak Volkswagen e-up! i trojaczki Citroën C-Zero, Mitsubishi i-MiEV i Peugeot iOn, które są minimalnie tańsze, ale każdy z nich ma wyraźnie mniejszy pakiet akumulatorów, niekoniecznie pompę ciepła do ogrzewania i w przypadku e-up! brak możliwości szybkiego ładowania w wersji podstawowej (Zoe potrzebuje do tego terminali trójfazowych o mocy 43 kW). Elektryczne Renault jest tańsze o 16% od Nissana Leafa.

Renault sprzedało jak dotąd ponad 35 tys. pojazdów elektrycznych, z czego ponad 10 tys. Zoe oraz nadal posiada około 40% udział w segmencie aut elektrycznych w Europie. Wprowadzenie Zoe w konkurencyjnej cenie w Norwegii może wkrótce zaowocować całkiem dobrym poziom sprzedaży - przynajmniej do wyczerpania kończącego się powoli limitu 50 tys. pierwszych aut elektrycznych, dla których Norwegia stosuje zachęty finansowe.