SamochodyElektryczne.org

Tesla Motors odmawia sprzedaży części do odbudowy aut i banuje klientów?

Jeśli myślisz o zakupie lekko uszkodzonego samochodu Tesli i naprawie we własnym zakresie - lepiej pomyśl dwa razy zanim producent wciągnie Cię na czarną listę

Tesla Model S - zobacz całą galerię

W ostatnim czasie w USA zaczęły napływać niepokojące informacje, że Tesla Motors odmawia sprzedaży części dla swoich samochodów, odmawia wsparcia oraz banuje klientów, którzy chcą odbudować uszkodzone Modele S lub mocno je zmodyfikować we własnym zakresie. Jako, że Tesla Motors nie posiada niezależnej sieci dealerskiej, lecz własne serwisy polityka ta jest stosowana w całym kraju i w zasadzie klienci wciągnięci na czarną listę nie mają do kogo się udać.

Problem dotyczy już przynajmniej kilku osób. Niektórzy nabywają rozbite Modele S za pół ceny, aby je naprawić (używając oryginalnych części) tak jak na przykład Peter Rutman, który najpierw wydał 56 tys. USD na auto, a następnie 8 tys. USD na części. Tesla Motors nie chce jednak pomóc we włączeniu auta i według informacji nabywcy podaje do podpisu nieciekawą umowę sprawdzenia auta.

O problemie informuje także Otmar Ebenhoech, czyli postać niezwykle zasłużona dla pojazdów elektrycznych. Człowiek, który między innymi zaprojektował i uruchomił produkcję kontrolerów Zilla zakładają firmę Cafe Electric, od kilkunastu lat zajmuje się samochodami elektrycznymi i dokonał wiele konwersji aut oraz brał udział w budowie dragsterów, został przez Teslę zbanowany. Tesla Motors odmówiła sprzedaży części z uwagi na to, że Ebenhoech zakupił rozbity Model S i próbował przerobić go w projekcie Stretchla na coś w rodzaju samochodu kempingowego - posiadając spory zapas energii i możliwość doładowywania się co kilka dni z Superładowarek, Amerykanin mógłby cieszyć się przyrodą w Oregonie. Mimo, że Tesla Ebenhoecha jeździ (na szczęście sporo rzeczy udało się nabyć przed zakazem), części kupić nie można i pozostaje szukanie używanych.

Tesla Motors zasłania się kwestią bezpieczeństwa, co jest oczywistą bzdurą i wygląda na to, że kalifornijski start-up powoli przeistacza się w krwiożerczą korporację dołączając do pozostałych. Co więcej, z niezależnych sieci sprzedaży innych marek można nabyć dowolne części do aut spalinowych (mimo braku formalnych wymagań prowadzenia takiej sprzedaży) i nie tylko naprawiać, modyfikować, ale nawet używać ich w innych konstrukcjach. Nabierająca rozmiarów Tesla Motors najwyraźniej dąży do monopolu.

Trafne jest w tym miejscu spostrzeżenie EVTV [1], że wielkie koncerny motoryzacyjne niezależnie od swoich sloganów, bezpieczeństwo ludzi mają na ostatnim miejscu wśród swoich priorytetów. Znane są przykłady gdy koncerny takie jak Ford, General Motors, czy Toyota znając w wewnętrznej komunikacji problemy w swoich samochodach, odwlekały akcje naprawcze lub w ogóle ich nie podejmowały. Z kolei z drugiej strony, to zawsze autor modyfikacji lub naprawy bierze odpowiedzialność za prace i w przypadku wypadku to on będzie pociągany do odpowiedzialności. Polityka Tesli jest więc nadopiekuńczością charakterystyczną dla dzisiejszych zgnębionych socjalizmem czasów.

W przypadku innych firm raczej nie ma problemów z nabywaniem części, za wyjątkiem tych związanych bezpośrednio z napędem i akumulatorami trakcyjnymi, gdy albo nie można ich nabyć, albo cena jest zaporowa. Na przykład Nissan sprzedaje pakiety akumulatorów tylko tym, którzy posiadają Leafa i zabiera stary pakiet (wcześniejszy wpis). Przezabawny w tym wszystkim był swego czasu przypadek, gdy ekipa EVTV zauważywszy możliwość zakupu akumulatorów dla Leafa na stronie jednego z dealerów złożyła zamówienie - na miejsce dotarł napęd trakcyjny. Zapytany o to dealer odpowiedział, że to pomyłka, akumulatorów nie sprzedają, a silnika także nie powinien dostać i zaraz go odbiorą.

Źródła

Komentarze (12)

Możliwość dodawania komentarzy jest dostępna jedynie dla zarejestrowanych użytkowników.

Niedawno czytałem artykuł na temat nowego prawa, które miałoby wymuszać na producentach aut dostarczanie części do napraw. Jeśli to wejdzie w życie to Tesla będzie się musiała dostosować. Problem jest jedynie taki, że ceny mogą być zapowe. Obecnie w spalinowych autach niektóre nowe części mają kosmiczne ceny. Np kawałek plastikowego zapięcia, którego koszt produkcji to góra 10 zł może kosztować w ASO dużo powyżej 100 zł.
Tak mi sie skojarzyli, ze przecież części karoseryjne do Modelu S można kupić na Allegro ;)
Jak słusznie zauważył Tadeo, polityka Tesli niema nic wspólnego z socjalizmem.
Może się kojarzoną z nim nadopiekuńczością zasłaniają, ale chodzi o czysty kapitalizm.
Podejrzewam, że głównie wchodzą tu dwie kwestie:
1. nie życzą sobie rynku wtórnego i nieautoryzowanego serwisu, bo to by ich na dłuższą metę zmusiło do konkurowania cenami
2. może trochę chodzi o prestiż i ryzyko jego utraty w przypadku rozpowszechnienia się Tesli naprawianych i przerabianych nieumiejętnie
Ciekawe co zrobi ubezpieczalnia gdy np. miałbym Teslę i byłaby jakaś stłuczka nie z mojej winy. Ja nie chcę pieniążków tylko interesuje mnie naprawa bezgotówkowa w ASO. I co zrobi firma Tesla, co zrobi ubezpieczyciel? W sumie w takiej sytuacji nie moje zmartwienie ;) Kto zapłaci za dostarczenie auta do Berlina czy Wiednia? ;)
  • RaveN

@Tadeo
Niesprzedanie części do samochodu (np. zawieszenia) przy argumentacji bezpieczeństwa jest tym samym, czym niemożność zakupu leku bez recepty. Na każdym kroku spotykamy się z dokładnie tym samym - nadopiekuńczość państwa socjalnego/opiekuńczego i pogardą dla odpowiedzialności człowieka za swoje czyny.
  • Tadeo

@highend - zgadzam się. Dyskutuję tylko z poglądem, że taka polityka to efekt działania (bardzo w tym przypadku) szeroko rozumianego "socjalizmu".
@Tadeo - prawo do nieoferowania produktu nie jest dobrym wyjściem. Firma winna zapewnić sprzedaż (choćby wysyłkowo) dowolnych części zamiennych, tym bardziej że chodzi o zwykłe części karoseryjne jak maska, zderzak, błotniki czy lampy.....
Bez jaj.
  • Tadeo

"Polityka Tesli jest więc nadopiekuńczością charakterystyczną dla dzisiejszych zgnębionych socjalizmem czasów."
Autora chyba trochę poniosło politycznie.

Prawo do nie oferowania jakiegoś produktu (np. pewnych części) jest jak najbardziej kapitalistyczne.

Moim zdaniem gościu powinien był nie liczyć na to, że wbrew opinii firmy ubezpieczeniowej uda mu się mieć ten samochód w pełni sprawny taniej niż kupić nowy.
Chyba kluczowe jest rozwinięcie stwierdzenia "Tesla Motors ... podaje do podpisu nieciekawą umowę sprawdzenia auta".
I uważam, że akurat Tesla może najwięcej stracić na PR, jaki jej zrobią awaryjne naprawiane/modowane przez amatorów pojazdy.
A "Tesla Motors nie chce jednak pomóc we włączeniu auta" czytam: "sam nie potrafi naprawić, a nie chce oddać do serwisu (bo to $75 dziennie na czas testów)"
  • RaveN

@highend
No i w tych przypadkach goście nie ruszali pakietu akumulatorów, ani napędu trakcyjnego, które były sprawne (inaczej nie opłacałoby się kupić) tylko zajmowali się zwykłymi rzeczami.
I jeszcze jedna sprawa: załóżmy, że posiadam Model S i ulegnie ona wypadkowi. Mam dostarczyć Tesli do naprawy czy oddać na złom? ;) Co w przypadku gdy wypadek jest z mojej winy, a ja nie mam autocasco i chcę naprawić auto we własnym zakresie? Albo jest wypadek nie z mojej winy, z OC sprawcy dostaję odszkodowanie. Mam rozbite auto i... nie mogę go sam naprawić? Szok. Sprzedać też nie - bo nikt nie kupi auta, którego NIE WOLNO naprawiać. Jakaś masakra.
"Tesla Motors nie chce jednak pomóc we włączeniu auta "
Co to znaczy? Oni go jakoś zdalnie muszą włączyć? Nie podoba mi się polityka inwiglacji... w tym momencie to ja wolę mieć auto OFFLINE... Ale nawet Leaf nie jest offline bo carwings coś tam wysyła do Nissana? Ale przecież mogę wyjąć kartę SIM i Leaf będzie dalej jeździł. A Tesla już nie (??????)