Prezes Fiata nie owijając w bawełnę ogłasza, że Fiat traci na każdym sprzedanym samochodzie elektrycznym 14 tys. USD i zachęca, aby nie kupować modelu 500e

Sergio Marchionne, będący prezesem Fiat Chrysler Automobiles, wyraził w tym tygodniu nadzieję, że Amerykanie w Kalifornii (i wkrótce w Oregonie) nie będą kupowali samochodów elektrycznych Fiat 500e, ponieważ za każdym razem gdy ktoś taki samochód kupuje, jego firma traci 14 tys. USD (w przeliczeniu około 42 tys. zł). Wrogo nastawiony do pojazdów elektrycznych Marchionne już w 2011r. twierdził, że na każdym egzemplarzu Fiat straci ponad 10 tys. USD (wcześniejszy wpis). Znamienne jest, że tego typu straty są ponoszone mimo, że cena auta jest znacznie wyższa niż spalinowego odpowiednika i wynosi około 32,5 tys. USD (bez ulg).

Fiat, po przejęciu Chryslera, zdecydował się na rozpoczęcie sprzedaży 500e, ponieważ firmy w Kalifornii (i stanach przyjmujących regulacje Kalifornii) mają dwa wyjścia - albo sprzedać określoną liczbę pojazdów o zerowej emisji spalin (w stosunku do ogólnej sprzedaży), albo zapłacić - nabywając zezwolenia (od producentów sprzedających EV w ilościach powyżej limitów) lub zapłacić karę. Generalnie słowa Marchionne są zatem pewnym uproszczeniem, ponieważ Fiat straci także bez sprzedaży 500e, bo będzie musiał zakupić odpowiednią liczbę zezwoleń.

Tak, czy inaczej tego typu polityka sprawia, że producenci niezainteresowani autami elektrycznymi muszą ponieść konsekwencję, podnosząc ceny na modele spalinowe, aby utrzymać przychody na podobnym poziomie. Za wszystko, razem z ulgami podatkowymi i dopłatami, zapłacą przeciętni Amerykanie, których na zakup aut elektrycznych nie stać.

Fiat zaliczył już dwie akcje przywoławcze 500e (wcześniejszy wpis), co dodatkowo podnosi jedynie koszty. Druga akcja ujawniła, że do 4 kwietnia łącznie wyprodukowano 4141 sztuk, a zatem strata musi wynosić już około 58 mln USD.