Tesla Motors poinformowała wczoraj, że ceny samochodów elektrycznych Model S w Stanach Zjednoczonych wzrosną od 1 stycznia o 2500 USD

Tesla Motors poinformowała wczoraj, że ceny samochodów elektrycznych Model S w Stanach Zjednoczonych wzrosną od 1 stycznia o 2500 USD (wcześniejszy wpis). Poszczególne wersje będą kosztowały zatem 59 900 USD (wersja z pakietem 40 kWh), 69 900 USD (wersja z pakietem 60 kWh), 79 900 USD (wersja z pakietem 85 kWh), 94 900 USD (wersja sportowa z pakietem 85 kWh). Podwyżki nie będą jednak dotyczyły aut, które zostaną zarezerwowane lub zamówione przed końcem roku.

Pewne zmiany dotyczą również wyposażenia standardowego/opcjonalnego, co utrudnia ocenę rzeczywistego wzrostu cen w stosunku do wartości auta.

Podwozie Tesla Model S

Bardzo interesującą informacją w komunikacie Tesli jest ogłoszenie cen wymiany zużytych pakietów akumulatorów litowo-jonowych na nowe. Po wygaśnięciu ośmioletniej gwarancji, posiadacze Modelu S będą mogli wymienić pakiet akumulatorów na nowy za 8 tys. USD (40 kWh), 10 tys. USD (60 kWh) lub 12 tys. USD (85 kWh) o ile zapłacą za niego już dziś (jak za opcję wydłużenia gwarancji). Po przeliczeniu na ceny jednostkowe okazuje się, że Tesla zamierza oferować nowe pakiety w ekstremalnie niskich cenach - w stosunku do cen aktualnych - rzędu 141-200 USD/kWh na poziomie pakietów, jednak do tego należałoby dodać koszt kapitału. Ceny bezpośredniego zakupu pakietu (nie jako opcji) pozostają nieznane. Wyższe ceny jednostkowe mniejszych pakietów najprawdopodobniej wynikają z kosztów stałych, w skład których wchodzi chociażby układ chłodzenia, obudowa, część instalacji elektrycznej i elektroniki. Niewykluczone także, że taka niska cena będzie dostępna tylko dla osób zwracających zużyty pakiet, który Tesla wykorzysta w stacjonarnych magazynach energii lub odda do recyklingu.

Zakładając, że Tesla zamierza sprzedawać zamienniki obecnych pakietów z zyskiem, pozwala to sądzić że przewidywane koszty produkcji mogą spaść poniżej 200 USD/kWh. Tak niski poziom cen dotyczy co prawda odległego roku 2020, jednak jeśli za kilka lat rzeczywiście dokona się tak znaczący postęp, z ogromnym optymizmem można będzie spoglądać w przyszłość elektryfikacji transportu.