Tesla Motors po cichutku podnosi opłaty ze mobilny serwis
Tesla Motors skończyła 3-letni eksperyment z uśrednianiem opłat za przyjazd mobilnych ekip serwisowych, dzięki czemu klienci w odległych zakątkach mogą przekonać się o rzeczywistych kosztach usługi
Sieć serwisowa jest jedną z ważniejszych rzeczy przy zakupie auta. Start-upy nie posiadając zwykle sensownej sieci, rozbudowują ją powoli latami. Tak też było i jest w przypadku Tesli Motors, która dosyć wcześniej, bo jeszcze za czasów Roadstera wprowadziła możliwość mobilnego serwisu Tesla Mobile Service Rangers (wcześniejszy wpis).
Skorzystanie z Tesla Rangers, aby naprawić auto przed domem lub na trasie, albo ewentualnie zlecenie jego zabrania do serwisu w przypadku poważniejszych problemów, było oferowane za czasów Modelu S za 100 USD bez względu na miejsce.
Stała opłata dla usługi, której koszt nie tylko jest niezwykle zmienny w zależności od odległości, ale też który może być bardzo wysoki w porównaniu do 100 USD to swego rodzaju ewenement. Jak słusznie zwrócił uwagę jeden z czytelników w sprawie potencjalnego ograniczania dostępu do „bezpłatnego nielimitowanego” szybkiego ładowania (wcześniejszy wpis), Amerykanie dopiero odkrywają działanie komunizmu, który w kolorowym wydaniu neokomunistycznym jest rozwijany od co najmniej 100 lat. Uśrednianie opłat niesie ze sobą zwykle negatywne konsekwencje, szczególnie gdy okazuje się, że nie da się go dłużej utrzymać.
Tesla z jednej strony rozwinęła sieć serwisową (obecnie ponad 100 miejsc), a z drugiej strony prawdopodobnie ma już dość wykrwawiania się na naprawianiu aut za 100 USD u klienta. W momencie, gdy sprzedaż jest już wysoka i żądań napraw przybywa zarówno z uwagi na coraz więcej aut (10.000 kwartalnie) jak i starzejące się auta. Receptą jest cichutkie urealnienie opłat, tak aby opłata była w jakiś sposób powiązana z odległością (tak było zresztą na samym początku - 1 USD za 1,6 km i minimum 100 USD).
Najwyraźniej stare wraca, chociaż niekoniecznie z takim samym przelicznikiem. Przy braku oficjalnej informacji możemy jedynie brać pod uwagę informacje od właścicieli, którzy sugerują nawet 3 USD za 1,6 km.
Większość klientów Tesli ponoć nie odczuje zmiany, ponieważ rozleglejsza sieć serwisowa skróciła odległość i często mogą oni wręcz sami udać się do serwisu. Dla tych jednak, którzy mają do serwisu setki kilometrów i polegali na Tesli, przyszły ciężkie czasy. Zamiast 100 USD zapłacić trzeba nawet kilkaset dolarów. Nie ulega wątpliwości, że zmiana polityki będzie/lub już jest globalna, więc w przykładowej Polsce gdzie do serwisu trzeba jechać do innego kraju, opłaty również będą wysokie.
Niektórzy Amerykanie, najwyraźniej zachowując ostrożność na obietnicę socjalizacji kosztów, przy zakupie Modeli S żądali pisemnej gwarancji na opłatę 100 USD za przyjazd lotnej ekipy serwisowej. Po interwencji uchroniło ich to przed dużym wydatkiem, ale możliwe, że Tesla ustąpiła jednorazowo żeby wyciszyć sprawę. Inni zaciskają zęby i zastanawiają się jak zorganizować sobie jeden dzień na jazdę do serwisu plus ewentualne oczekiwanie na zakończenie napraw. Jak ujawniły dane o usterkowości, drobnych napraw na gwarancji jest jednak sporo (wcześniejszy wpis).
Ostatecznie pojawia się zawsze jeszcze jeden ważny element - brak alternatywy z uwagi na monopol producenta na naprawę aut.
Źródła
- [1] $3 per mile ranger fee, be informed before you buy my.teslamotors.com
- [2] Service plans teslamotors.com
- [3] Tesla ends $100 flat fee service promise autonews.com
Komentarze (0)
Możliwość dodawania komentarzy jest dostępna jedynie dla zarejestrowanych użytkowników.