Nowe Prawo o ruchu drogowym kontra rowery elektryczne
25 lutego Sejm uchwalił zmiany w ustawie Prawo o ruchu drogowym, wśród których pojawiła się nowa definicja roweru
25 lutego Sejm uchwalił zmiany w ustawie Prawo o ruchu drogowym, wśród których pojawiła się nowa definicja roweru. 1 kwietnia Senat przyjął część poprawek, a 22 kwietnia ustawę podpisał Prezydent. Po 14 dniach od ogłoszenia, od 21 maja 2011r. w Polsce będzie obowiązywała następująca definicja roweru (pełna lista zmian):
„rower – pojazd o szerokości nieprzekraczającej 0,9 m poruszany siłą mięśni osoby jadącej tym pojazdem; rower może być wyposażony w uruchamiany naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V o znamionowej mocy ciągłej nie większej niż 250W, którego moc wyjściowa zmniejsza się stopniowo i spada do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h.”
Oznacza to, że za rower będą uważane także rowery elektryczne, które spełniają następujące cztery warunki:
- pomocniczy napęd elektryczny musi być uruchamiany naciskiem na pedały,
- napięcie zasilania nie może przekraczać 48 V,
- znamionowa moc ciągła silnika nie może przekraczać 250 W,
- moc wyjściowa ma zmniejszać się stopniowo aż do zera przy prędkości 25 km/h.
Spróbujmy teraz zastanowić się nad konsekwencjami ustalenia powyższych warunków.
Pomocniczy napęd elektryczny musi być uruchamiany naciskiem na pedały
Z warunku tego wynika nie tylko, że napęd musi być uruchamiany naciskiem na pedały, ale także, że napęd elektryczny musi pełnić rolę pomocniczą, a więc niedozwolona jest jazda wyłącznie "na silniku". W praktyce wielu rowerzystów woli sterować mocą silnika za pomocą manetki oraz na niektórych odcinkach jechać bez pedałowania, co niestety zostanie wkrótce zabronione.
Napięcie zasilania nie może przekraczać 48 V
Ograniczenie napięcia zasilania roweru elektrycznego w Prawie o ruchu drogowym jest już samo w sobie dosyć absurdalne. Rowery elektryczne powinny bowiem spełniać takie same wymagania bezpieczeństwa jak inne urządzenia elektryczne i nie ma potrzeby dodatkowego ograniczania konstruktorów. Poprawnie zaprojektowany rower elektryczny nie będzie stanowił zagrożenia porażenia prądem elektrycznym także przy wyższych napięciach.
Ponadto tak sformułowany warunek, rozumiany przez inżynierów dosłownie, wyklucza stosowanie pakietów akumulatorów złożonych z czterech połączonych szeregowo modułów kwasowo-ołowiowych o napięciu nominalnym około 12 V. W takiej konfiguracji napięcie zasilania tylko przy znacznym rozładowaniu i/lub pracy z dużym obciążeniem będzie spełniało wymagania. W każdym innym przypadku - ładowanie akumulatorów, hamowanie odzyskowe podczas jazdy, jazda z naładowanym pakietem - napięcie zasilania przekroczy 48 V.
Aby spełnić wymagania ustawodawcy, popularne w rowerach elektrycznych pakiety akumulatorów kwasowo-ołowiowych będą mogły składać się co najwyżej z trzech szeregowo połączonych modułów 12 V. Pakiety o napięciu nominalnym około 36 V nawet po naładowaniu nie będą zbliżały się do granicy 48 V.
Niestety, przy tej samej mocy obciążenia i niższym napięciu zasilania, z akumulatorów kwasowo-ołowiowych będzie pobierany większy prąd, co zgodnie z prawem Peukerta dodatkowo zmniejszy zasięg roweru (mimo, że ze sprawą większej pojemności w akumulatorach znajduje się ta sama ilość energii).
Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku akumulatorów litowo-jonowych, z których (dzięki niższym napięciom ogniw) można nieco lepiej skonfigurować pakiet, aby zmieścić się w limicie 48 V, a ponadto nie odnotowuje się istotnego spadku sprawności pojemnościowej przy rozładowywaniu większym prądem.
Znamionowa moc ciągła silnika nie może przekraczać 250 W
Formułując ograniczenie mocy ciągłej silnika, ustawodawca nie zaznaczył, czy chodzi o moc wyjściową (mechaniczną), czy o wejściową (elektryczną), która zawsze jest nieco większa. Chociaż logika wskazuje, że każde urządzenie oceniamy według jego parametrów wyjściowych - użytkowych, a więc w przypadku silnika mocy mechanicznej, może się kiedyś okazać, że intencją ustawodawcy było ograniczenie mocy elektrycznej i nasz rower stanie się nielegalny.
Ważniejszy od nieprecyzyjnych zapisów ustawy jest jednak sam warunek ograniczający moc do 250 W. Z wielu przeprowadzonych rozmów z konstruktorami i użytkownikami rowerów elektrycznych wynika, że taka moc jest za mała do komfortowej jazdy, w szczególności przy podjeżdżaniu pod górę, jeździe w terenie oraz dla osób starszych lub mających kłopoty ze zdrowiem, a także dla rowerów trójkołowych. Zalecanym rozsądnym minimum jest 500 W.
Warto zauważyć, że ustawodawca ograniczył jedynie moc ciągłą silnika, nic nie wspominając o mocy maksymalnej (chwilowej), co w przypadku silników elektrycznych pozostawia furtkę pozwalającą w praktyce na pracę z większą mocą (przez pewien czas aż do osiągnięcia maksymalnej dopuszczalnej temperatury maszyny albo ograniczeń programowych kontrolera). Jaką i jak długo? Można wyobrazić sobie zastosowanie napędu, który będzie mógł chwilowo rozwijać moc kilkuset W, gdzie "chwilowo" może oznaczać na przykład godzinę.
Moc wyjściowa ma zmniejszać się stopniowo aż do zera przy prędkości 25 km/h
Powyższy warunek jest poważną ingerencją w działanie napędu elektrycznego i o ile jego implementacja jedynie nieznacznie wpłynie na zwiększenie kosztu roweru, o tyle sztuczne ograniczenie możliwości napędu będzie niosło ze sobą ogromne konsekwencje. Najlepiej zilustrować to na prostym wykresie przedstawiającym zmniejszanie dostępnej mocy napędu proporcjonalnie do prędkości, aż do zera przy prędkości 25 km/h. Swoją drogą ustawodawca nie wspomniał, że ograniczenie mocy ma następować proporcjonalnie, lecz jedynie "stopniowo", co oznacza że w celu lepszego wykorzystania silnika moglibyśmy pokusić się o zaprogramowanie nieliniowej "mapy" sterowania silnika.
Pozostając jednak przy proporcjonalnym zmniejszaniu mocy wyjściowej napędu można dojść do wniosku, że ustawodawca chce zmusić użytkowników rowerów elektrycznych do jak najwolniejszej jazdy oraz uniemożliwić osiąganie prędkości rozwijanych przez rowery konwencjonalne.
Posiadacze rowerów elektrycznych z powyższym ograniczeniem będą musieli pogodzić się z tym, że:
- Powyżej 25 km/h jazda jest całkowicie nieopłacalna (w stosunku do zwykłego roweru) ponieważ nie dość, że nie otrzymujemy wsparcia od napędu, za który przecież zapłaciliśmy, to jeszcze musimy wieźć dodatkowy ciężar oraz pokonywać nieco większe opory toczenia.
- Nieopłacalna jest także jazda z prędkościami od 20 do 25 km/h, ponieważ w tym zakresie napęd elektryczny będzie wykorzystywał co najwyżej 20% swoich możliwości, czyli korzyści ledwie wyrównają starty (większa masa, nieco większe opory toczenia). Ponadto przy pracy z mocą na poziomie kilku procent mocy znamionowej możemy spodziewać się kilkuprocentowego spadku sprawności napędu.
Zakup roweru elektrycznego, spełniającego nową definicję roweru, powinien być zatem rozważany tylko przez osoby, które jeżdżą zazwyczaj wolno. Osoby, które chciałyby na przykład dojeżdżać do pracy z prędkościami powyżej 20-25 km/h oraz legalnie korzystać na pewnych odcinkach ze ścieżek rowerowych z pewnością będą niepocieszone.
Pozostaje jeszcze kwestia narażenia użytkowników rowerów elektrycznych na straty w sytuacji, gdy prawo się zmieni (kto zapłaci za zdjęcie blokady) oraz gdy wybierzemy się na przejażdżkę do sąsiedniego kraju, gdzie nie będzie ograniczeń (nie będziemy mogli wykorzystać pełnej mocy napędu ze względu na blokadę). Gdybyśmy zastosowali podobną logikę dla samochodów okazałoby się, że auta sprzedawane do niedawna w Polsce miałyby ogranicznik do 130 km/h i dziś przy limicie 140 km/h na autostradzie nie mogłyby rozwinąć wyższej prędkości (podobnie w przypadku wyjazdu na autostradę niemiecką).
Podsumowanie
Nowa ustawa Prawo o ruchu drogowym jest w kwestii rowerów elektrycznych szkodliwa, nieprecyzyjna (żeby nie powiedzieć dziurawa) oraz jak zwykle wchodzi w życie w ekspresowym tempie w ciągu zaledwie 14 dni od daty ogłoszenia (brak zachowania kilkuletniego okresu Vacatio legis, umożliwiającego zwrot z już poczynionych inwestycji). Liczba uwag odnoszących się tylko do jednego zdania jednej ustawy najlepiej obrazuje jakość polskiego prawa.
Podczas gdy w ubiegłym roku na świecie sprzedano około 27 milionów lekkich pojazdów elektrycznych [4], głównie rowerów z elektrycznym wspomaganiem, w Polsce w sposób sztuczny i bezzasadny do minimum ogranicza się ich funkcjonalność. Najwyraźniej ustawodawca uważa, że Polaków stać na zakup maszyn pracujących na ćwierć gwizdka.
Trudno powiedzieć, dlaczego nie zdecydowano się na ustalenie prostego limitu maksymalnej prędkości rowerów elektrycznych np. 25 km/h na ścieżkach rowerowych i np. 30 km/h na szosie, tak jak ma to miejsce w przypadku samochodów i poszczególnych klas dróg, a zamiast tego wybrano rozwiązanie zupełnie absurdalne. Nie trzeba być ekspertem, aby zauważyć że nowe prawo będzie martwe. Zamiast prostego pomiaru prędkości, pozwalającego stwierdzić przekroczenie przepisów, policja będzie musiała "podejrzane" rowery elektryczne wysyłać na badania techniczne (na oko nikt nie stwierdzi, czy jadą szybko dzięki pedałowaniu, czy dzięki silnikowi elektrycznemu o większej niż przepisowa mocy). Możliwe, że kiedyś powstanie nawet jakiś nowy urząd, w którym będą pieczołowicie sprawdzane wszystkie ograniczenia - oczywiście za pomocą legalizowanych przyrządów pomiarowych.
Rowery elektryczne powinny być jedną z alternatyw nie tylko dla rowerów konwencjonalnych ale także dla motorowerów, skuterów, motocykli, a nawet samochodów - aby np. w cieplejsze miesiące dojeżdżać do pracy lub szkoły bez nadmiernego wysiłku. Niestety nowe prawo zniechęca do korzystania z rowerów z elektrycznym wspomaganiem, a ich użytkowników wpycha w objęcia szarej strefy.
Źródła
- [1] orka.sejm.gov.pl/proc6.nsf/opisy/2771.htm 04.05.2011r.
- [2] www.senat.gov.pl/k7/dok/dr/spis23.htm 04.05.2011r.
- [3] www.prezydent.pl/aktualnosci/ustawy/podpisane/art,10,kwiecien-2011-r-.html 04.05.2011r.
- [4] www.glgroup.com/News/27-Million-Electric-Bicycle-sold-in-2010.-By-2025-130-million-LEVs-52081.html 04.05.2011r.
Komentarze (86)
Możliwość dodawania komentarzy jest dostępna jedynie dla zarejestrowanych użytkowników.
Ergodrive
Arek
qaz
piotrek n
Mariusz
Gdybyśmy mieli takie ścieżki rowerowe http://www.youtube.com/watch?v=2y4xm4P_sFo to by nie widziałbym nic przeciwko tym 30 km/h.
Europa, a tym bardziej Polska to nie Ameryka.
W Polsce ścieżki to głównie ciągi pieszo rowerowe.
Nawet jak jest samodzielna droga rowerowa to zazwyczaj jest wąska i nie ma na niej wydzielonych pasów ruchu dla przeciwnych kierunków.
Poza tym warto pamiętać, że o limicie 30 km/h mówi prawo federalne USA, a każdy stan inaczej doprecyzowuje sprawę rowerów elektrycznych, np. w Kalifornii gdzie dodatkowo konieczne jest posiadanie tablic identyfikacyjnych oraz jazda w kasku.
Jeśli tylko powstaną w Polsce takie ścieżki, linie oraz szklaki rowerowe jak w USA, dodatkowo obowiązkowe będzie posiadanie tablic identyfikacyjnych i jazda w kasku, to ja najbardziej jestem za za podwyższeniem mocy i prędkości rowerów wspomaganych elektrycznie do standardów USA.
Ergodrive
Niestety w pełni podzielam Pana pogląd o ogólnej nieodpowiedzialności ludzi lecz pogląd o tym, że przepisy restrykcyjnego prawa coś zmienią na lepsze jest utopijny. W Stanach Zjednoczonych rowery elektryczne jeżdżą z prędkością do 20 mil/h i jest to całkowicie naturalne. Podobna nieodpowiedzialność, o której Pan wspominał dotyczy kierowców samochodów i niestety wypadki są nieuniknione. Na większe zagrożenie wypadkami, wydaje się, wpływa ilość pojazdów a nie brak ograniczeń prawnych. Właśnie z powodu ilości pojazdów w Chinach ograniczono prędkość poruszania się małych jednośladów elektrycznych do 20 km/h. Pewności nie mam ale chyba tak jest.
Mariusz
W przypadku rowerzystów, osiągana przez nich prędkość jest ściśle związana z doświadczeniem.
Ktoś kto to mało jeździ na rowerze nie osiągnie średniej prędkości 30km/h.
Osoby z doświadczeniem jadą zazwyczaj bardziej rozważnie, co widać na co dzień.
Rower elektryczny poruszający się z prędkością 30 km/h i wyższą, daje dostęp do niebezpiecznych prędkości ludziom bez doświadczenia lub bez wyobraźni lub nawet nie mających do tego odpowiednich warunków psychofizycznych.
Jak widzę rowerzystów jadących pod prąd, koło siebie na całej szerokości ścieżki rowerowej, patrzących w niebo, rozmawiających ze sobą lub przez telefon komórkowy, przy tym nie reagujących na dzwonek rowerzysty jadącego z przeciwnej strony, to nie wyobrażam sobie teraz dani im możliwości poruszania się z prędkością 30 km/h na rowerze elektrycznym. Katastrofa gotowa.
W obecnej chwili przynajmniej jadą nie więcej niż 15 km/h, a co by było gdyby jechali 30km/h?
Ergodrive
Mariusz
"Mnie bardzo często wyprzedzają rowerzyści bez wspomagania i jadą na pewno w okolicy 30 km/h albo nawet szybciej. Można to zobaczyć na kilku moich filmikach ze strony jak jestem wyprzedzany na ścieżce rowerowej w Gdańsku wiodącej brzegiem morza."
Sprawdziłem poklatkowo ten film:
http://www.youtube.com/watch?v=tG2LwB09FVQ&feature=player_embedded
i obliczyłem prędkość rowerzystów w 3 min 06 sek filmu (tylne koło):
Długość pasa dla pieszych wynosi ok 5m.
Rower elektryczny klatka: od 3:05.206 do 3:06.406=1,2s => 5/1,2*3,6=15 km/h
Rower klasyczny od 3:05.406 do 3:06.236=0,83s => 5m/0,83*3,6 = 22,0 km/h
Każdy może to sobie na filmie klatka po klatce sprawdzić.
Tomek
Ergodrive
RaveN
Mariusz, przekręcasz. Nikt nie mówi, że wspomaganie nic nie daje tylko, że nic nie daje w popularnym zakresie prędkości. Ja pozostanę przy swoim i nie będę Cię dłużej przekonywać do swoich racji skoro jesteś zadowolony z ustawy. Mimo wszystko dziękuję za dyskusję i prezentowanie kontrargumentów. Pozdrawiam.
Mariusz
Nigdzie w ustawie nie jest napisane, że przy 20km/h moc silnika zmniejsza się do 20%. Te 20% to tylko Twoja interpretacja. Równie dobrze może być 50%, bo ustawa tego nie precyzuje.
Różnica w wadze roweru ze wspomaganiem i bez, wynosi ona ok. 10 kg.
Ile wyniesie dodatkowy opór toczenia z tytułu cięższego roweru? 10%-15%, a dla wszystkich oporów może będzie to 5-7%.
Poza tym jazda na rowerze po mieście to częste zatrzymywanie i ruszanie, jazda pod górkę lub pod wiatr, która odbywa się w zakresie dużo mniejszych prędkości, przy których moc silnika elektrycznego może być wykorzystywana prawie w 100% i to zgodnie z ustawą.
Dlatego mówienie, że wspomaganie elektryczne wedle ww. ustawy nic nie daje, jest po prostu błędne.
RaveN
"Większość ludzi jeździ w okolicach 20 km/h."
O to właśnie chodzi. Jazda rowerem elektrycznym (zgodnym z ustawą) z prędkością w okolicach 20 km/h jest nieekonomiczna, bo napęd jest sztucznie ograniczony do około 20% swoich możliwości, a więc przy tych prędkościach wsparcie jedynie niweluje dodatkową masę akumulatorów i napędu. Po co ktoś miałby kupić droższy rower elektryczny, jeśli dojeżdżając do pracy/szkoły z prędkościami 20 km/h będzie miał z tego NIC?
Mariusz
30 km/h jest osiągalne może dla 1-2% wszystkich rowerzystów, reszta tyle nie wyciągnie.
Wystarczy wsiąść na rower z licznikiem i sprawdzić. Większość ludzi jeździ w okolicach 20 km/h.
Dlatego mówienie, że każdy rowerzysta może sobie jechać z prędkością 30 km/h jest co najmniej śmieszne.
Ergodrive
CR
D
RysiekK
RaveN
Można, ale wtedy nie będzie to już zgodne z intencją ustawodawcy. Czytałem, że w niektórych miastach, w których kontrolują rowery elektryczne, dostaje się już za to mandat.