Zaledwie kilkanaście dostarczonych Tesli Model X do klientów (w tym głównych udziałowców) w ponad dwa miesiące od rozpoczęcia sprzedaży wzbudza wątpliwości

Tesla Model X

Rozpoczął się grudzień, a więc minęły już nieco ponad dwa miesiące od kiedy Tesla oficjalnie zaprezentowała Model X i rozpoczęła 29 września jego sprzedaż (wcześniejszy wpis).

Data 29 września była o tyle ważna, że była to końcówka trzeciego kwartału, w którym obiecano rozpocząć sprzedaż. Elon Musk w blasku fleszy wydał kilka pierwszych egzemplarzy 4 lata po prezentacji wersji koncepcyjnej (z około dwuletnim opóźnieniem), jednak wygląda na to, że był to jedynie wybieg marketingowy, aby kolejny raz nie okazało się, że terminu nie dotrzymano.

W praktyce coś wciąż wstrzymuje produkcję i sprzedaż. Ocenia się, że w ciągu dwóch miesięcy dostarczono zaledwie kilkanaście sztuk, a w Internecie nie było dotąd śladu po niekończących się zastępach filmików publikowanych przez entuzjastów, tak jak w przypadku Modelu S. Spodziewać się można było raczej rosnącej liczby Modeli X - kilkudziesięciu, później już kilkuset.

Jednym z wąskich gardeł są ponoć fotele pasażerów z drugiego rzędu, które Tesla ma zacząć produkować samodzielnie (wcześniejszy wpis). Jest mało prawdopodobne, że przymierzając się do produkcji przez 4 lata, o braku dostawcy odpowiednich foteli producent dowiedział się 29 września. Nie wiemy też, czy to jedyny problem produkcji, szczególnie że główne obawy budziły od początku sokole drzwi.

Tak, czy inaczej auta nie trafiają do klientów i po dwóch miesiącach pojawia się pytanie, czy Tesla jest rzeczywiście gotowa do wdrożenia Modelu X?