Tesli Model S i Dodge Challenger Hellcat dysponują podobną mocą maksymalną, ale to dwie zupełnie różne bajki

Amerykańska organizacja Consumer Reports przygotowała niedawno interesujący test porównawczy przyspieszenia samochodu elektrycznego Tesla Model S i sportowego Dodge Challenger Hellcat w najmocniejszej wersji. Na papierze oba auta prezentują się podobnie - około 700 KM mocy i około 1100 Nm momentu obrotowego. Tesla waży około 2250 kg, podczas gdy Dodge jest o około 300 kg lżejszy. Oczywiście samochody należą do różnych segmentów rynku.

Charakterystyki napędu elektrycznego i spalinowego są diametralnie odmienne. Doskonale obrazuje to powyższy wykres, na którym dwa silniki Tesli błyskawicznie po wciśnięciu pedału przyspieszenia dostarczają mniej więcej maksymalny moment obrotowy na koła. Dalej mamy już typową charakterystykę mechaniczną silników elektrycznych, czyli stały moment obrotowy w dolnym zakresie obrotów, a następnie stopniowo malejący wraz z prędkością obrotową (wraz z prędkością szybko rośnie opór powietrza, stąd przyspieszenie na wykresie silnie maleje).

W przypadku Dodge widać, że zaczynając od puszczania sprzęgła z trudem radzi on sobie z uwolnieniem drzemiącej w silniku mocy. Maksymalne przyspieszenie jest rejestrowane później i ma nieco niższą wartość. Możliwość zmiany przełożeń sprawia, że przy wyższych prędkościach Dodge odnotowuje lepsze przyspieszenie.

Tesla Model S osiągnęła prędkość 48 km/h w 1,3 s, a 96,5 km/h w 3,5 s, podczas gdy Dodge odpowiednio w 2,3 s oraz 4,3 s. Jest to wynik słabszy mimo, że Dodge jest autem stricte sportowym. Co więcej, to właśnie początkowy 2-3 sekundowy impuls przyspieszenia sprawia, że Tesla wywołuje tyle radości podczas przejażdżek. Tesla jest jak prywatna kolejka górska na zawołanie i nie trzeba się nawet wysilać żeby w odpowiedni sposób zmieniać biegi.